piątek, 23 marca 2018

Mike Tyson,Larry Sloman - Moja Prawda




"Nokautowałem  sparingpartnerów na prawo i lewo. Tuż przed walką znowu byłem sobą. Dziennikarzowi "Boston Globale" powiedziałem: 
- Zniszczę Spinksa. Zniszczę ich wszystkich. Kiedy z kimś walczę, chce go złamać. Chcę odebrać mu męskość. Chce wyrwać mu serce, a potem mu je pokazać. Ludzie mówią, że jestem prymitywem i dzikusem, ale płacą 500 dolarów, żeby mnie zobaczyć. Jestem wojownikiem. Gdybym nie trafił do boksu, łamałbym prawo. Taką mam naturę.
Spinksa wkurzyło chyba moje zuchwałe zachowanie.
- Dobrze jest trochę sobie postraszyć - powiedział dziennikarzom podczas ostatniej konferencji prasowej przed walką.
Do ringu wchodziłem całkowicie pewny siebie. Nadal jednak nie cieszyłem się zasłużonym uznanie ludzi z ulicy, który śledzili dokonania Spinksa dłużej niż moje. Kiedy przed pojedynkiem pojawiłem się na ulicach Nowego Jorku lub Los Angeles, kolesie do mnie i mówili:
- Spinks cię znokautuje, czarnuchu. Skopie ci dupsko.
- Ty coś ćpałeś? - odpowiadałem. - Skoro wierzysz w te bzdury, to chyba jesteś kosmitą.
To byli nienawistni ludzie.
 (...) Kiedy tylko wszedłem na ring i spojrzałem na Spinksa, wiedziałem, że muszę ostro na niego ruszyć. Podczas słuchania instrukcji w ogóle na mnie nie patrzył. Czekając na gong, Kevin powiedział mi, że postawił swoją kasę z walki na to, że znokautuję Spinksa w pierwszej rundzie. 
Rozległ się dźwięk gongu i natarłem prosto na przeciwnika. Męczyłem go przez chwilę, a potem wymieniliśmy ciosy i wiedziałem już, że nie jest w stanie mi zagrozić, bo nie czułem w ogóle jego ciosów. Po minucie dopadłem go przy linach, trafiłem lewym podbródkowym i posłałem na deski prawym na korpus. Był to pierwszy upadek Spinksa w całej jego dotychczasowej karierze. Wiedziałem, że jest już po walce, bo przez cały tydzień nokautowałem sparingpartnerów właśnie uderzeniami na korpus. Spinks upadł po ciosie, który nie wydawał mi się zbyt mocny. 
Wstał jednak, a sędzia doliczył do ośmiu i wznowiliśmy pojedynek. Kilka sekund później Spinks wyprowadził potężne uderzenie, na które odpowiedziałem prawym podbródkowym i walka była skończona. Wróciłem do narożnika z wyprostowanymi ramionami i dłońmi skierowanymi do góry. 
Robili tak wszyscy dawni mistrzowie, bo był to gest skromności, ale ja w myślach i tak uważałem się za najlepszego ze wszystkich. "






Mike Tyson. Chyba każdy, chociaż raz w życiu widział jego wyczyny na ringu, ewentualnie znacie go z reklamy napoju energetyzującego black, gdzie wykrzykuje: "Power is Black!". 
Przyznam, że widziałem parę jego walk, które wszystkie szybko kończył, dlatego gdy zobaczyłem, że mogę przeczytać jego biografie, bez zastanowienia pragnąłem zapoznać się z jego życiem. 

Początek książki, zaczyna się prologiem. Dowiadujemy się, iż Mike został skazany za gwałt, lecz do ogłoszenia wyroku, nie przejmował się rozprawą, która miała się odbyć za jakiś czas. Bawił się na całego.  
Kolejny rozdział, przenosi nas do czasu dzieciństwa. Urodził się w szpitalu Cumberland w Fort Greene na Brooklynie. Jego pierwszym wspomnieniem, jest szpital. Był chorowity i jak stwierdza, szwankowały mu płuca. Jego biologiczny ojciec był alfonsem, lecz widywał go bardzo rzadko. Można powiedzieć, że wcale. Poznajemy jego historię, która toczy się w dzielnicy Bed - Stuy na Brooklinie. Matka Lorna, sprowadzała do domu swoje koleżanki, zazwyczaj były one prostytutkami, załatwiała narkotyki, takie sceny to była normalność w życiu Tysonów. Starszy brat Mike, Rodney był starszy od niego o 5 lat. Gdy była okazja, trzymał go z daleka od akcji, które by mogły mu zaszkodzić. Gdy matka straciła pracę, jego świat wywraca się go góry nogami. Z powodu eksmisji, muszą przenieść się do Brownsville. Dowiadujemy się, że była to dzielnica pożądania. 

"Pewnego dnia jakiś facet złapał mnie na ulicy, zaciągnął do opuszczonego budynku i próbował mnie molestować. Wkrótce przestaliśmy czuć się bezpiecznie nawet w naszym mieszkaniu. "

Niestety, dochodzi do dalszych przeprowadzek, matka aby zapewnić swoim dzieciom wyżywienie, zaczyna uprawiać seks, byle zarobić jakieś pieniądze. 
Mike chodził do szkoły, lecz był gnębiony przez rówieśników. Pewnego razu, zostaje zaczepiony przez trzech kolesi. Mimo to, proponują mu "pobujanie" się z nimi.


"Myślałem, że może chcą mnie zabić. Wspięliśmy się na dach, gdzie zobaczyłem małą klatkę z gołębiami. Ci goście budowali gołębnik. Zostałem więc ich małym pomocnikiem, takim chłopcem na posyłki. " 

 Szybko wkupił się w ich łaski, odnalazł to czego szukał, swoje miejsce. Z czasem, jesteśmy świadkami rozbojów młodego Mike Tysona, doprowadzając do tego, iż trafia on do ośrodka socjalnego. Gdy poznaje w nim Irlandczyka, Bobbyego Stewarta, następuje przełom w jego życiu. Chcąc aby go zaczął uczyć boksować, zaczyna zachowywać się normalnie, nie sprawiając problemów. 

Gdy Stewart dostrzega w chłopaku talent, postanawia zacząć go uczyć regularnie. Po jakimś czasie, zabiera go do słynnego trenera, Cisa D'Amato, stwierdzając, że pomoże mu się wspiąć, na wyższy poziom niż dotychczas. Tak naprawdę, po tym wydarzeniu, następuje psychiczna zmiana w 13-letnim Tysonie.

"Weszliśmy z Bobbym na ring i zaczęliśmy sparować. Ruszyłem bardzo ostro, ganiając przeciwnika po całym ringu. Zwykle walczyliśmy po trzy rundy, ale w połowie drugiej Bobby trafił mnie kilkoma prawymi w nos i zacząłem krwawić. Nie bolało mnie, ale całą twarz miałem we krwi.
- Dobra, wystarczy - powiedział Atlas.
- Niech pan pozwoli mi dokończyć tę rundę i powalczyć jeszcze jedną. 
Zawsze sparujemy po trzy - prosiłem, chcąc zaimponować Cusowi.
I chyba mi się to udało. Kiedy zeszliśmy z ringu, Cus powiedział do Bobby'ego:
- To jest mistrz świata wagi ciężkiej.
(...) Kiedy usiedliśmy, Cus powiedział, że wierzyć mu się nie chce, że mam dopiero trzynaście lat. A potem powiedział mi, jak będzie wyglądać moja przyszłość. Widział mnie w akcji niecałe sześć minut, a mówił z całkowitym przekonaniem.
- Wyglądałeś znakomicie. Jesteś świetnym zawodnikiem. - Facet po prostu obsypywał mnie komplementami. - Jeśli będzie mnie słuchał, zrobię z ciebie najmłodszego mistrza wagi ciężkiej w historii boksu."



Kolejne rozdziały, przeplatają się z walkami a przygotowaniami do nich. Chociaż słowo "przygotowania", słyną tylko z nazwy. Nie umiem sobie wyobrazić czegoś takiego.
Tyczyło się to ciągłego imprezowania, zażywania sporej ilości alkoholu i narkotyków, kończąc na seksie z wieloma kobietami. Jednak wchodząc na ring, zawsze robił swoje, pokonując rywali.
Kobiety nie stanowiły dla niego żadnej wartości, służyły mu tylko do zaspokajania własnych potrzeb.
Nie potrafił z nimi rozmawiać, obwiniał za to swoją matkę, dzięki której zachowywał się tak jak ona, w dzieciństwie. 

Zarobione pieniądze trwonił. Kupował to na co miał ochotę. Domy, samochody, drogie ubrania.
Jadąc na wycieczkę za granice, był w stanie ubrać biedne dzieciaki w najlepsze ubrania, bo było mu ich szkoda.

W jego życiu, z każdym dniem pojawiają się nowe osoby, które chcą skorzystać na jego sławie. Oskarżenia, oszustwa. Każdy chce mieć swoje pięć minut.

Spoglądając z dzisiejszej perspektywy, gdyby Mike podszedł do swojej kariery inaczej, zmienił swoje zachowanie, osoby w swoim otoczeniu, kto wie? Myślę, że jego kariera była by o wiele lepsza.
Autor sam żałuje swojego zachowania z młodości, spoglądając z teraźniejszej perspektywy. Uważa, że jego zachowanie było nie do przyjęcia.
Dowiadujemy się, bardzo dużo istotnych faktów. Chociażby dlaczego, odgryzł ucho  Evanderowi Holyfieldowi. Myślałem, że wiedząc że przegrywa tak zrobił, pomyliłem się.
Znajdziemy również pojedynek z Andrzejem Gołotą. Nie spodziewałem się również, takiego biegu wydarzeń.

Ciekawy życia słynnego Boksera, nigdy bym się nie spodziewał, że jego życie było aż tak ciężkie.
Mimo tego, osiągnął to co chciał, lecz mimo tego, to tylko zalążek jego ciężkich chwil. Pewnie nie jeden z nas, pomyślał "Chciałbym mieć tyle pieniędzy i sławę jak on". Po przeczytaniu tej książki, stwierdziłem że to nic dobrego. Mimo tego, nie podziwiam go za jego osiągnięcia, lecz za odbicie się od dna i powrót do normalnego, życia rodzinnego.
Życie Mike Tysona, wciąga nas do środka, nie chcąc nas wypuścić. Wszystko jest opisane w taki sposób, iż z zapartym tchem śledzimy upadek mistrza boksu aż do samego końca. Wszystko jest opisywane szczerze i bez cenzury, co dodatkowo dodaje charakteru tej pozycji. Warto przeczytać, zmienia ona myślenie, pokazując iż nasze problemy w życiu to nic, w porównaniu z  trudnościami z jakimi borykała się "Bestia" oraz ukazuje, że nie warto oceniać człowieka po pozorach, gdyż nie znamy jego przeszłości i prawdziwego "Ja".

Czytaliście? Jeśli tak to podzielcie się swoimi odczuciami, czekam na wasze komentarze!


"Miałem samochody, którymi nigdy nie jeździłem, nie wiedziałem nawet, gdzie trzymam do nich kluczyki. Miałem domy, w których nie mieszkałem. Wszyscy mnie okradali. A teraz nie mam nic. Nikt do mnie nie dzwoni, nikt mnie nie niepokoi, nikt mnie nie ściga. Czuję spokój. To jest właśnie bogactwo, człowieku."
Moja ocena: 9/10
Wydawnictwo: Sine Qua Non


 Liczba stron: 632



Za możliwość przeczytania książki dziękuje:
 firma TEST
 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Upadłe anioły - Graham Masterton

Przeszłość - Każdy z nas ma taką za sobą, niezależnie czy była ona dobra czy też nie. Gdy zrobiliśmy kilka błędów albo dużo złych rzeczy, st...