"Ochroniarz zatrzymał się tuż przed pomieszczeniem, z którego dobiegały odgłosy, i dłonią pokazał mi drogę. Zamarłem, ale pchnął mnie i wpadłem do środka.
Było to pomieszczenie o powierzchni około dwudziestu metrów kwadratowych, z nieotynkowanymi i wilgotnymi murami. Przypominało starą rzeźnię. Na suficie wisiała goła żarówka, która dawała zimne światło. Na środku stało stare metalowe łóżko na kółkach, z niskimi barierkami po bokach. Przypuszczam, że dawniej mogło służyć do operowania pacjentów.
[...] Obejrzałem się na ochroniarza. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Czekał, aż wykonam jakiś ruch, żeby dać mi w pysk? Nie chciałem go prowokować. Bałem się. Miałem wrażenie, że moje przełykanie śliny roznosi się po całym pomieszczeniu. Uzmysłowiłem sobie, że to moje ostatnie chwile."