"Burza się przybliżała, uderzenie wiatru zatrzęsło z brzękiem szybami okien, gdzieś błysnęło. Nieznajomy wydął wargi i splunął na stół.
I już w miejscu, gdzie splunął, siedziała czerwona mysz.
- Teraz, młynarzu, spluń z kolei ty, jeśli możesz!
I Mistrz wypluł na stół czarną mysz, jednooką jak on sam. Myszy zaczęły okrążać się nawzajem na chyżych łapkach, jedna usiłowała ugryźć w ogon drugą, czerwona czarną, a czarna czerwoną. Już czarna miała ukąsić, gdy nagle nieznajomy prztyknął palcami. Tam, gdzie przed chwilą jeszcze przycupnęła czerwona mysz, czaił się teraz gotowy do skoku czerwony kocur. Momentalnie również czarna mysz przedzierzgnęła się w czarnego jednookiego kota. Groźnie parskając oba kocury natarły na siebie z wyciągniętymi pazurami. Cios łapą, ugryzienie i znowu cios!
Czerwony kocur celował w jedyne oko czarnego. Prychając, rzucił się na niego. Niewiele brakowało, a byłby mu je wydrapał.
Teraz prztyknął palcami Mistrz i już na miejscu czarnego kota siedział czarny kogut. Bijąc skrzydłami i uderzając dookoła siebie dziobem i szponami, rzucił się na czerwonego kota z taką wściekłości, że ten cofnął się z przerażenie, ale niedaleko, bo teraz z kolei prztyknął palcami młynarczyk.
I już na stole stały naprzeciwko siebie dwa koguty z nabrzmiałymi ze złości grzebieniami i nastroszonymi piórami: czerwony i czarny.
Za oknami szalała burza, ale nie rozpraszało to uwagi młynarczyków. Pomiędzy kogutami rozgorzała dzika walka. Nagle trzepocząc skrzydłami, zwarły się ze sobą; niczym grad padały ciosy dziobem i uderzenia ostrogą z jednej i drugiej strony, zasłaniały się skrzydłami, że aż pióra sypały się wśród wściekłych wrzasków i skrzeków.
Wreszcie czerwonemu kogutowi udało się wskoczyć na grzbiet czarnego. Wczepił się szponami w upierzenie przeciwnika, szarpnął je niemiłosiernie i bił z taką ślepą wściekłością dziobem, że aż czarny kogut musiał ratować się ucieczką.
Czerwony kogut gonił za nim przez pół młyna, aż wygnał z Koźlego Brodu."
Czy Niemiecki autor literatury młodzieżowej wywarł na mnie wrażenie? A może jednak mnie rozczarował? Zapraszam do przeczytania recenzji!
Historia opowiada o chłopcu, który w dzień Trzech Króli na Łużycach wybiera się do młyna na Koźlim Brodzie. Dlaczego się tam wybiera? Otóż za sprawą głosu, który pojawił się kilkukrotnie podczas jego snu. W śnie, kruki oraz nieznajomy głos nakazują przyjść Krabatowi do młyna.
"Jedenaście kruków siedziało na żerdzi i wpatrywało się w niego. Krabat zauważył przy tym, że na żerdzi było jeszcze jedno wolne miejsce, na samym końcu, po lewej stronie. Wówczas usłyszał głos, który brzmiał ochryple i wydawał się dochodzić skądś z dalekich przestworzy. Głos zawołał go po imieniu. Chłopiec nie miał odwagi odpowiedzieć. "Krabacie!" - rozległo się po raz drugi i trzeci: "Krabacie!". Po czym głos rozkazał: "Idź do Czarnej Chełmży do młyna, nie będzie to z krzywdą dla ciebie". Wówczas kruki poderwały się z żerdzi i zakrakały: "Usłucha głosu Mistrza, bądź mu posłuszny!".
Gdy Krabat pojawia się na miejscu, rozpoczyna naukę. Nasz główny bohater nie wie, że młyn skrywa mroczną tajemnicę, której się nie spodziewa. Z biegiem czasu zostaje mu przydzielony jeden z chłopców Tonda. Nasz bohater odkrywa prawdę, że ma do czynienia z czarną magią a mistrz? Kim on tak naprawdę jest? Tego nasz bohater jeszcze sam nie wie, oprócz tego, że włada czarami i posiada księgę zakazanej magii zwaną Koraktorem. W późniejszych latach Krabat zaczyna z każdym dniem nienawidzić mistrza i coraz to lepiej posługiwać się czarami. Dzieje się tak na skutek śmierci jego najlepszego przyjaciela Tondy. Jak zginął? I dlaczego? Nasz bohater ma domysły, lecz nie jest jeszcze na tyle przekonany i silny, by zapytać twarzą w twarz oprawcę.
Oprócz magi i czarów znajdziecie tutaj również wątki miłosne. Nasz młody bohater, zakochuje się w Kantorce. Czy ich miłość przetrwa, czy może zostanie rozerwana przez zło?
Tak naprawdę, aby uwolnić swoją miłość, dziewczyna musi zagrać w pewną grę, która albo ocali naszego młynarczyka, albo ich obojga zabije.
Książka jest przyjemna w odbiorze oraz prosta. Jest ona skierowana głównie do młodzieży. Natomiast pokazuje takie wartości jak: Oddanie, przyjaźń, poświęcenie, miłość oraz odwagę. Mimo krótkiej ilości stron i akcji, która dzieję w praktycznie jednym miejscu, fabuła jest na tyle dobrze przemyślana, aby nie było nudy. Szczypta magi dodała świetnej barwy tej opowieści. Myślę, że dosłownie każdy wyniesie z niej pewne wartości dające do myślenia.
Okładka moim zdaniem jest świetna. Idealnie oddaje klimat tej opowieści. Osobiście nie znam wydawnictwa Bona, ale czas najwyższy przyjrzeć się ich pozycjom.
Samego autora nie znałem, może dlatego, że pisze książki dla młodszych odbiorców. Osobiście książka przypadła mi do gustu a autor przekonał mnie do siebie.
A teraz przyznać się, kto chciałby na pstryknięcie palca zamienić się w kruka?
Samego autora nie znałem, może dlatego, że pisze książki dla młodszych odbiorców. Osobiście książka przypadła mi do gustu a autor przekonał mnie do siebie.
A teraz przyznać się, kto chciałby na pstryknięcie palca zamienić się w kruka?
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 237
Wydawnictwo: Bona
"To, czy odwiedzisz mój grób, nie jest ważne. Ale to, że wiem, iż o mnie pamiętasz, jest ważniejsze"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz