niedziela, 9 grudnia 2018

Odwet oceanu - Frank Schätzing


" Tuż przed łodzią katapultował się z wody humbak. Do podrzucenia tak masywnego cielska potrzebne cielska potrzebne było potężne pchnięcie. Przez moment to wszystko wyglądało, jakby zwierzę opierało się na płetwie ogonowej. Tylko koniuszki płetwy znajdowały się jeszcze pod wodą, reszta ciała sterczała pionowo w górę, przewyższając mostek "Lady Wexham". Na żuchwie i spodniej stronie brzucha wyraźnie były widoczne podłużne fałdy. Nieproporcjonalnie długie płetwy piersiowe odstawały niczym skrzydła, połyskując bielą z czarnymi plamami i guzowatymi brzegami. Wyglądało to tak, jakby wieloryb chciał całkowicie unieść się z wody i z pokładu "Lady Wexham" dobiegło wielogłosowe "Oooch". Następnie potężny tułów przechylił się powoli na bok i wywołując eksplozje piany, opadł z powrotem w wodę.
Pasażerowie na górnym pokładzie cofnęli się. Część "Lady Wexham" zniknęła za zasłoną piany. W jej środku pojawiło się coś ciemnego, masywnego. Z głębin wystrzelił kolejny wieloryb. Wynurzył się o wiele bliżej statku, otoczony migoczącą mgłą kropelek wody i Anawak wiedział, jeszcze zanim na łodziach rozległy się krzyki przerażonych ludzi, że ten skok nie chyba celu.
Wieloryb uderzył z takim impetem w "Lady Wexham", że parowiec zakołysał się gwałtownie. Rozległ się trzask i huk. Zwierzę zanurzyło się z powrotem. Ludzie na górnym pokładzie rzucili się na ziemię. Woda wokół statku pieniła się i wirowała, a w następnej chwili nadpłynęło z boku więcej humbaków i znów dwa z nich wystrzeliły z wody w powietrze i całym ciężarem zwaliły się na kadłub statku. 
-  To jest zemsta! - krzyczał Greywolf przechodzącym w dyszkant głosem - Zemsta przyrody! 

Widok miał w sobie coś surrealnego. Tuż nad łodzią obrońców zwierząt sterczał pionowo ogromny humbak. Wydawał się niemal w stanie nieważkości, istota o monumentalne piękności, strupiasty pysk miał zwrócony ku chmurom i wciąż jeszcze unosił się w górę, dziesięć, dwadzieścia metrów nad głowami ludzi Greywolfa. Przez dłuższą chwilę wisiał na tle nieba, obracając się powoli, a metrowe płetwy piersiowe zdawały się do nich machać. 
[...] Spojrzenie  Anawaka powędrowało wzdłuż skaczącego kolosa. Nigdy nie widział czegoś tak strasznego i jednocześnie wspaniałego, nigdy z takiej bliskości. Wszyscy, Jack Greywolf, ludzie na zodiacach, on sam, zdarli głowy i wpatrywali się, co miało się wydarzyć.
- O mój Boże - szepnął.
Cielsko wieloryba pochyliło się jakby w zwolnionym tempie. Jego cień padł na czerwoną łódkę rybacką obrońców zwierząt, przesłonił dziób "Blue Sharka" i wydłużył się, kiedy olbrzym zaczął opadać w dół, szybciej i coraz szybciej..."

Upadłe anioły - Graham Masterton

Przeszłość - Każdy z nas ma taką za sobą, niezależnie czy była ona dobra czy też nie. Gdy zrobiliśmy kilka błędów albo dużo złych rzeczy, st...