Moi drodzy!
Mam ogromną przyjemność przedstawić wam wywiad z autorem cyklu "Kōmisorz Hanusik" Marcinem Melonem.
Wywiad jest uzupełnieniem literackiego dyskursu, który współorganizuję w ramach Festiwalu PolskaEire na banhowie w Chebziu, w Rudzie Śląskiej.
Wszystkich zainteresowanych bezpośrednim spotkaniem z Marcinem Melonem zapraszam na festiwal. Szczegóły na http://polskaeirefestiwal.pl/piatek.php
Poniżej przybliżę wam jego osobę.
Dziennikarz, nauczyciel, Ślązak. Urodzony w roku 1979, reprezentuje pokolenie, przy którym „po naszymu niy śmiało sie godać, co by bajtel niy mioł problymów we szkole”.Z powodu takiego podejścia płynnie porozumiewa się po polsku, choć za swój „język serca” uważa śląską godkę. Laureat drugiego miejsca w trzeciej edycji konkursu na jednoaktówkę po śląsku.
Zapraszam na wywiad!
1
Czy są u pana w domowej biblioteczce pisarze, którzy mają
jakieś szczególne znaczenie. Jeśli tak dlaczego?
To nie będzie
krótka lista. Na pewno znadą się na niej Tolkien i Pratchett za
pokazanie, jaka to frajda tworzyć własne światy. Grass za talent
narracyjny. Joyce za udowodnienie, że w krótkich opowiadaniach
można zawrzeć duszę narodu. Fenimore Cooper i Stevenson za
zarażenie mnie chęcią podróżowania. H.G.Wells za wyobraźnię.
Bułhakow i Marquez za realizm magiczny. Gaiman za świeżość
spojrzenia. Rankin za umiejętność uczynienia miejsca bohaterem
powieści. No i wreszcie nasi autorzy: Bienek, Janosch, Kadłubek i
inni.
2 Książka,
którą przeczytał pan jaką pierwszą w życiu?
Nie da się
chyba wskazać jednego tytułu. Było całe mnóstwo książek, które
w dzieciństwie czytała mi matka, ale ja i tak wertowałem je
wcześniej, czytając fragmenty, by chociaż posmakować tego świata,
o którym zaraz będzie mowa. Potem były książki, które
kształtowały moją wyobraźnię. Jak choćby „Wyspa Skarbów”
czy „Podróże Gullivera”, one zaraziły mnie chęcią
podróżowania i chyba też fascynacją kulturą krajów
anglojęzycznych. A potem „Hobbit”, który rozpoczął moją więź
z Tolkienem. Nie miałem pojęcia jak bardzo intymną, dopóki nie
stanąłem nad grobem (nad grobem Tolkiena, ma się rozumieć) i
poczułem, że to ktoś bliski.