"Demony pojawiały się na całym podwórzu. Jeph stał niczym wmurowany i obserwował, jak jeden
po drugim dostrzegały kobiety i wyrywały ku nim, zawodząc z radości.
po drugim dostrzegały kobiety i wyrywały ku nim, zawodząc z radości.
-Puść mnie! - Arlen z całej siły nadepnął na stopę Norine. Kobieta zawyła, a chłopiec jednym szarpnięciem wyswobodził się z jej uścisku. Pochwycił najbliższą rzecz, która mogła służyć za broń - drewniane wiadro na wodę - i wybiegł na podwórze.
- Arlen, nie! - zawołał za nim ojciec, ale chłopak go już nie słuchał.
Któryś z ognistych demonów, nie większy od sporego kota, wskoczył na plecy Silvy. Kobieta krzyknęła, gdy szpony bestii wyżłobiły głębokie bruzdy w jej skórze. Tył jej sukienki natychmiast przeobraził się w krwawy łachman. Uczepiony pleców Silvy demon zionął ogniem w twarz Marei. Ta wrzasęła przeraźliwie, gdy płomienie objęły jej włosy i stopiły skórę.
Arlen dopadł do nich sekundę później i z całej siły rąbnął demona wiadrem. Naczynie roztrzaskało się na kawałki, lecz impet uderzenia strącił napastnika z pleców matki. Chłopiec szybko ją złapał, zanim upadła. Zbliżały się kolejne ogniste demony, nieopodal rozpościerały skrzydła demony wichru, a kilka kroków dalej przybierał materialną postać demon skał."
Zapraszam was do świata wykreowanego przez Petera V. Bretta w którym po zmroku, nie można czuć się bezpiecznie. Recenzja "Malowanego Człowieka"